...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Czy nauczyciele wiedzą co to jest dyskryminacja, żeby jej zapobiec?



Podobno każdy z nas posługuje się stereotypami. By tego unikać - trzeba mieć świadomość. Wczoraj byłam uczestniczką ciekawych warsztatów na ten temat. Zbudowało mnie to, że wśród nas były dwie nauczycielki  wychowania przedszkolnego. Kto, jak nie one właśnie powinny otwierać umysły dzieci, tępić stereotypy i uprzedzenia, nie dopuszczać do dyskryminacji kogokolwiek. Jeśli chcą pogłębić swoją wiedzę o te zagadnienia to być może będą zwalczać stereotypy i pokazywać dzieciom jaki świat naprawdę jest. Dzieci rodzą się bez uprzedzeń. To dorośli uczą szkodliwych skrótów myślowych. Uprzedzenia powstają, gdy dodamy do tego emocje, a stąd już niedaleko do dyskryminacji, czyli czynów. Te czyny to również mowa nienawiści, to wykluczenie. Znamy przykładów dyskryminacji bardzo wiele.

„Umysł jest jak spadochron, nie działa, jeśli nie jest otwarty” – słowa Franka Zappy stały się myślą przewodnią warsztatów „Stereotypy – uprzedzenia – dyskryminacja”, mających na celu zapobieganie powstawaniu uprzedzeń i uproszczonych wyobrażeń o innych ludziach.  Wykonując proste ćwiczenia w grupie, samodzielnie odrywamy uproszczone konstrukcje myślowe, które pomagają nam w budowaniu opinii o innych. Niestety, taki sposób oswajania odmienności łatwo może przerodzić się w uprzedzenia, które z kolei mogą prowadzić do dyskryminacji.
Czy dyskryminuję? Czy jestem dyskryminowany? Jak radzić sobie z dyskryminacją? Szkolenie „Stereotypy – uprzedzenia – dyskryminacja” pomoże odpowiedzieć na te pytania. Warsztat tworzy także płaszczyznę dialogu i integracji, w której uczestnicy mają okazję do wymiany wiedzy i własnych doświadczeń.

 Z wielka przykrością zauważyłam, że dwie nauczycielki uciekły z zajęć zanim edukatorka przeszła do sedna sprawy.

Organizatorem szkolenia był i będzie Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego

środa, 29 kwietnia 2015

Dyskryminacja w szkołach jest częsta.

Polskie szkoły od 2013 roku, na mocy specjalnego rozporządzenia powinny zapobiegać dyskryminacji.


Dyskryminacja w polskich szkołach jest częsta. To wniosek, jaki nasuwa się po przeczytaniu raportu opracowanego przez Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej. Dokument został dziś opublikowany. Według jego autorów, ma być impulsem dla Ministerstwa Edukacji Narodowej do przerwania bezczynności w sprawie obecnego w polskich szkołach zjawiska dyskryminacji.
Dyskryminacja w polskich szkołach jest częsta. To wniosek, jaki nasuwa się po przeczytaniu raportu opracowanego przez Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej. Dokument został dziś opublikowany. Według jego autorów, ma być impulsem dla Ministerstwa Edukacji Narodowej do przerwania bezczynności w sprawie obecnego w polskich szkołach zjawiska dyskryminacji.

Według raportu, najczęściej ze zjawiskiem tym stykają się dzieci ubogie, przewlekle chore, niepełnosprawne, o innym pochodzeniu niż polskie, o innym wyznaniu niż katolickie, a także młodzi homoseksualiści. „Rzadko jest to agresja fizyczna, którą może wychwycić monitoring. Najczęściej jest to lżenie, ignorowanie, całkowita izolacja z grona rówieśników i rówieśnic.


cały raport można przeczytać tutaj
http://tea.org.pl/userfiles/raporty/raport_tea_wyciag.pdf

wtorek, 21 kwietnia 2015

Fundacja SZKOŁA BEZ DYSKRYMINACJI „CZARNA OWCA” już istnieje.



Głównym jej celem jest przeciwdziałanie nietolerancji, ksenofobii, homofobii, wszelkich form dyskryminacji i wykluczenia w szczególności na rasę, religię, płeć, narodowość, status majątkowy, stan zdrowia itp. W skład Fundacji wchodzą rodzice, dziadkowie i pedagodzy, którzy nie patrzą obojętnie na dzieci siedzące samotnie na korytarzach z powodu okienka religijnego.

Szkoła bez dyskryminacji to miejsce, w którym więź jest ważniejsza od podziału a szacunek i uznanie mają taka samą wartość jak treść nauczania i krytyczny umysł. Jesteśmy tylko obserwatorami, ale stąd najlepiej widać szkolną codzienność. Gdyby nasz głos usłyszeli decydenci edukacyjni na różnych szczeblach może dałoby się uniknąć powtarzających się błędów pedagogicznych i wielu dziecięcych tragedii.

Jesteśmy świadomi heroicznej postawy niektórych nauczycieli i dyrektorów. Takich, dla których rozwój potencjału ucznia lub wychowanka jest najważniejszym z zadań a ostentacyjne demonstrowanie swojej przynależności religijno-politycznej uważają za niewłaściwe. Zrobimy wszystko, żeby Fundacja była dla nich wsparciem.

Dlaczego „czarna owca”? Tak czuje się dziecko, gdy ktoś da mu odczuć, że jest gorsze. Tak też powiedziała moja córka, gdy przyszła z płaczem ze szkoły, bo pani katechetka wykluczyła ją ze społeczności klasowej. Zmowa milczenia jest czasem boleśniejsza od publicznego piętnowania. Doznała i tego, i tego, ale miejmy nadzieję, że doświadczenia te posłużą budowaniu właściwych standardów.

W ramach Fundacji możemy działać znacznie skuteczniej. Mamy wiele pomysłów, wśród których na pewno będą: rzecznictwo w imieniu rodziców, spotkania integracyjne, kampanie informacyjne. Może uda nam się przekonać i przygotować rodziców do większej aktywności, np. do wchodzenia w skład Rady Rodziców, by dać impuls oddolnemu ruchowi budowy świeckiej, demokratycznej i tolerancyjnej placówki oświatowej.

Nadal proszę o wszelkie sygnały o przejawach nietolerancji i dyskryminacji w Waszych szkołach. Piszcie też o dobrych wzorcach, przyjaznych placówkach i mądrych nauczycielach, powiedzcie im, że mogą na  nas liczyć. 




Justyna Skwarska
Fundatorka
 
Szkoła bez Dyskryminacji
CZARNA OWCA

niedziela, 19 kwietnia 2015

Bronią publicznej szkoły w imię Jezusa.

Przypomnę  dziś wydarzenie sprzed kilku miesięcy ze szkoły podstawowej w okolicach Wrocławia. Podczas religii pani wychowawczyni, zamiast zająć się dzieckiem niechodzącym na religię, nakazała 5 letniej dziewczynce odwrócić się do ściany i zatkać uszy. "Mamo ja tak mocno zatykałam, a i tak wszystko było słychać!" - łkała swojej mamie. Nie widząc nic w tym złego, wychowawczyni sama poinformowała o tym rodziców. Potem była skarga do dyrektora a nawet doniesienia w mediach - zrobiło się głośno. Ale to nie koniec historii. W ostatni piątek była kontrola z Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty (tzw. ewaluacja zewnętrzna). Planowana i zapowiadana. Były anonimowe ankiety, były zaproszenia wszystkich rodziców do składania uwag w obecności pracowników kuratorium. Dwa dni przed terminem wizytacji mama dziewczynki, ukaranej za światopogląd rodzica, odebrała telefon od dyrektorki z zaleceniem, by tego dnia do szkoły nie przychodzić. Podobno opinie rodziców z zerówek nie miały być brane pod uwagę. Mimo wszystko mama przyszła, pozwolono jej słuchać ale bez zabierania głosu. Okazało się, że zebrani rodzice nie szczędzili pochwał pod adresem dyrektora. Gdy w końcu przy punkcie "dyskryminacja" jeszcze raz zapytała o możliwość wypowiedzenia się - pozwolono, jednak ta wypowiedź nie miała się znaleźć w protokole. Żadna, z przeprowadzających kontrolę Pań z Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty, nie zainteresowała się nakazem pedagoga, by zatkać sobie uszy podczas religii (!?). Za to pobożni rodzice dostrzegli źródło dyskryminacji w niewłaściwym światopoglądzie mamy. Mówili, że w imię Jezusa będą bronić szkoły, że jedyny możliwy i właściwy światopogląd to chrześcijański. Z niecierpliwością oczekujemy raportu z kontroli.

środa, 15 kwietnia 2015

Monika i Iza.

Chciałabym dziś oddać szacunek dwóm wspaniałym mamom: Monice i Izie. Dzięki takim jak one znikną niedługo krzyże w klasach, okienka religijne wypełnią zajęcia z etyki, a na uroczystościach szkolnych próżno będzie szukać osób duchownych. I to bez rewolucji czy przelewu krwi. Tak po prostu.

Monika przeprowadziła ciekawą rozmowę z dyrektorką i zarazem wychowawczynią swojego syna. Była na tyle wiarygodna i przekonująca, że zmieniła całkowicie stosunek swojej rozmówczyni do świeckości szkoły. Otworzyła tym samym drogę do normalności w swojej placówce.

Iza - z kolei - nic nie musiała mówić, bo ona odwaliła całą robotę wychowując syna, nie tylko na mądrego ucznia, nie tylko na otwartego na różne poglądy chłopca ale i na genialnego negocjatora i oddanego społecznika. Wspierała go tylko, ale sądzę, że nawet bez jej wsparcia zrobiłby to, co uważa za słuszne. Niektórzy tak mają, że czują, że muszą, bo jak nie oni to kto. Alan do takich właśnie należy. Czy nie znacie przypadkiem tego uczucia? Ta historia, choć nie ma jeszcze finału już jest zwycięstwem Izy i być może pokaże mądrość dyrektorki. To lekcja dla nas wszystkich a udzielił jej nam 13 latek, któremu nie podobało się, że jeden z symboli religijnych jest szczególnie wyróżniany.  Wziął sprawy w swoje ręce, bo przecież jak się komuś coś nie podoba, widzi się jakąś niesprawiedliwość, potrafi to uzasadnić to trzeba powiedzieć i to najlepiej pani dyrektor. Czy nie tego uczy się dzieci? Ok, my dorośli patrzymy na to przez pryzmat doświadczeń, analizujemy sytuacje społeczno-polityczne, szukamy analogii. Pamiętamy głośną sprawę licealistów, wybitnych uczniów najlepszej szkoły matematyczno - fizycznej we Wrocławiu, którzy za próbę zdjęcia krzyża zostali nazwani "rozwydrzonymi smarkaczami". Choć wygrali potem sprawę w sądzie - przeszli wiele upokorzeń. Ale przecież nie zawsze tak musi być. Może wystarczy trochę tej dziecięcej wiary w sprawiedliwość i jedno "proszę".

Czapki z głów. Wszelkie kopiowanie i udostępnianie tych zachowań - szeroko wskazane.

Oto fragmenty postu Moniki:
 "Dyrektorka spodziewała się, że przemowa zakonnicy będzie okraszona bogami i błogosławieństwami w związku z tym doszła do wniosku, że zapewne byśmy sobie nie życzyli.
Byliśmy razem i natychmiast przytaknęliśmy, że faktycznie byśmy sobie nie życzyli, ale tez nie życzymy sobie wyprowadzania naszych dzieci z całej społeczności i że to chyba nieporozumienie, że modły w szkole w ogóle mają miejsce.
Na to ona, że no w końcu inni rodzice też mogliby mieć pretensje, że oni sobie tego życzą bo ich dzieci chodzą na religię....
Na to my, że tak samo jak my wie, że to fikcja bo żaden rodzic sobie tego nie życzy i religia w szkole to wynik targów rządu Mazowieckiego, a nie woli rodziców czy dzieci.
Niezależnie od tego czy ktokolwiek ma wpływ na to, że religia weszła do szkół to nie musi wychodzić na korytarz i że jest więcej kościołów niż szkół więc modlić się jest gdzie, a szkoła nie służy do uprawiania kultu religijnego. No i że jeśli rodzice sobie zechcą to mogą w ogóle zrobić sobie szkołę wyznaniową (wielki jej protest!!!).
Powiedziała, ze ona szanuje wszelkie religie - my że nie szanujemy bo to każdego osobista sprawa i powinien ją zachować we własnym domu, a nie się z nią afiszować.
Było kilka słów o tym, ze tradycje świąteczne rzadko wywodzą się z chrześcijaństwa i o tym warto mówić skąd na prawdę pochodzą, że warto mówić dzieciom o różnych tradycjach, a nie tylko o Jezusku jako o jedynym źródle tradycji i religii itd. itp.
Usłyszała również, że to nie jest tak, że powinno jej być wszystko jedno, że mnie nie jest wszystko jedno jak inni dzieci chowają, i że ona też nie powinna z takim luzem podchodzić do indoktrynacji religijnej dzieci bo te dzieci w przyszłości będą urzędnikami i posłami i będą nami rządzić.
Tu doskonały przykład - "czy widzi Pani co się dzieje w sprawi in vitro? to Pani już nie dotyczy ale już Pani córek i wnuków tak - piorunujące wrażenie!
Powiedziałam jej, że jako osoba mająca wpływ na to co się dzieje w jej szkole jest współodpowiedzialna za to kto w przyszłości będzie nami rządził.
To chyba bardzo do niej trafiło bo nastąpiła tyrada tego jak to dla niej bez sensu religia w szkole, jak to ona żadnych rekolekcji nie uskutecznia, dzieci do kościołów nie wozi itp. (temat nieporuszony przez nas), że jak ktoś chce niech sam dziecko prowadzi.
Stanęło na tym, że na przyszłość nie będzie udzielała głosu katechetkom i będzie się bardzo pilnować żeby szkoła była jak najbardziej świecka bez żadnych religijnych naleciałości - to jej refleksja, podsumowanie i stwierdzenie.
Sama rozmowa i uświadomienie doprowadziła ją do takich wniosków, nie musieliśmy wysuwać żadnych oczekiwań.
Na mój wniosek żeby religia była po lekcjach powiedziała, ze to niemożliwe (nie będę się rozwodzić) ale chętnie zatrudni Artura jako nauczyciela etyki na kawałek etatu - do rozważenia. Zapewniła nas, ze na głowach stają żeby nasze dzieci nie czuły dyskomfortu z powodu niechodzenia na religię.
I tak to się właśnie odbyło."


Link do artykułu Izy. Przeczytajcie koniecznie.


Alanku, od dzisiaj jestem Twoją fanką. To Ty jesteś chłopcem, który powiedział: "ten król jest nagi". Justyna

piątek, 10 kwietnia 2015

Walka o duszę ucznia - Tygodnik Przegląd

Zapraszam do poczytania obszernego tekstu w Tygodniku Polityka, napisanego piórem redaktora Kacpra Leśniewicza. WALKA O DUSZĘ UCZNIA to o katechetach uczących religii w szkołach różnego szczebla. Ale też o krzywdzie i dyskryminacji. Autor pogłębił analizę rozmawiając z filozofką, która uczy studentów katechetów oraz z licznymi katechetami Bardzo ciekawe.


Tekst zajmuje aż 4 pełne strony (str.14 - 17). Niektóre sytuacje, rozmowy czy cytaty pochodzą z mojego doświadczenia lub z doświadczeń czytelników bloga stop-dyskryminacji.blogspot.com. Bardzo polecam. 
 

Poniżej mały fragment:

Kazał jej wejść na krzesełko i powiedział: – Patrzcie, to jest diabeł. – Metoda mało subtelna, ale to przemyślana i skuteczna strategia. Które dziecko chciałoby być diabłem? – pyta retorycznie nauczycielka pracująca we wrocławskim liceum. W taki sposób ksiądz katecheta wymusił na jednej z uczennic uczestnictwo w lekcjach religii. Mówił, że słuchanie Led Zeppelin, The Beatles, Pink Floyd czy Rolling Stones to wywoływanie szatana. – Było też o tym, że kobiety prowokują szatana chodzeniem z odkrytą głową i krótkim rękawem – opowiada nauczycielka, a prywatnie mama 15-latka, który otrzymał od katechety książkę z takimi właśnie treściami.
Walka o duszę ucznia
http://www.tygodnikprzeglad.pl/walka-o-dusze-ucznia/
Z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej wynika, że w roku szkolnym 2013/2014 w przedszkolach i szkołach wszystkich typów nauczanie religii prowadziło 30 570 katechetów zatrudnionych na 25 179,11 etatu. Natomiast według publikacji „Kościół Katolicki w Polsce 1991-2011”, w 2009 r. wszystkich katechetów było 33 492, w tym 11 382 księży diecezjalnych, 1152 księży zakonnych, 2610 sióstr zakonnych i 18 348 katechetów świeckich. Zarobki katechetów zależą od szczebla awansu zawodowego i od tego, czy pracują oni w szkole publicznej, czy niepublicznej. Katecheta stażysta zarabia 2717,59 zł brutto, katecheta nauczyciel dyplomowany (razem z godzinami ponadwymiarowymi oraz tzw. trzynastką) – 5000,37 zł brutto. Na wynagrodzenia z tytułu nauczania religii w szkołach prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego i organy administracji rządowej w roku 2013 wydano 1,3 mld zł. Dane te świadczą o potencjale i sile katechetów.

środa, 8 kwietnia 2015

Szkoła to nie miejsce kultu.

Dziękuję Fundacji Polisfera za przesłanie nowego klipu pt. 
"Szkoła to nie miejsce kultu." Warto o tym wciąż przypominać. Jak Wam się podoba? Mnie - bardzo.
 
 
 
 
Fundacja Polistrefa prowadzi projekt dotyczący równości światopoglądowej w
szkole, którego celem jest zmiana rozporządzenia MEN w sprawie warunków i
sposobu organizowania lekcji religii w publicznych szkołach oraz
zmniejszenia znaczenia religii w codziennym życiu szkoły poza katechezami.
W ramach projektu realizujemy również kampanię społeczną, której celem
jest uwrażliwienie społeczeństwa na problem dyskryminacji na tle
wyznaniowym i światopoglądowym w publicznych szkołach. 

Link do spotu: https://youtu.be/woxGL-3gKXs
Strona internetowa projektu: http://www.rownoscwyznania.org/
Strona internetowa fundacji: http://www.polistrefa.pl/

piątek, 3 kwietnia 2015

Wielki Piątek w siłowni.

W każdy Wielki Piątek będę sobie przypominać tę przedziwną sytuację. Kilka lat temu wybrałam się tego dnia do siłowni, wcześniej upewniając się, że zajęcia się odbędą. Przyszło jakieś pięć osób ale mogliśmy mieć tylko jedne zajęcia - bez muzyki a drugie - zumba - były odwołane. Powiedziałam, tylko tyle, że jak ktoś chce, to niech idzie na drogę krzyżową do kościoła, a ja przyszłam ćwiczyć. Jedna z uczestniczek (choć sama przyszła na zajęcia) oburzyła się tak mocno, że ... poszło mi w pięty. Po jakimś czasie okazało się, że kobieta, która surowo oceniła moją moralność była mamą chłopca z klasy mojej córki. Zbieżność była zaskakująca, bo choć nie znałyśmy się osobiście wiedziałyśmy o sobie dużo. Jej syn był klasowym autsajderem a moja córka była tą, która wiele razy ratowała go z opresji. Tylko ona się zgodziła zatańczyć z nim poloneza (mimo, że musiała zostawić swoją sympatie), bo nie mogła patrzeć gdy kolejne dziewczyny popisywały się przed swoim "guru" udając obrzydzenie.
Tylko ona pożyczała mu swoje przybory szkolne gdy inni wołali "śmierdziel!".
Tylko ona powiedziała w domu, że coś jest nie tak i to ja pierwsza poszłam interweniować w sprawie tego chłopca do wychowawczyni. Efektem tego były uruchomione procedury zapobiegające szkolnej przemocy w postaci psychologa itd. Gdy sprawa się wyjaśniła Pani z siłowni (strażniczka moralności) nagle poczuła wdzięczność. I przestało jej już przeszkadzać, że chciałam "zatańczyć" w Wielki Piątek. Drodzy Katolicy, zanim kogoś wrzucicie do piekieł zastanówcie się czy czasem nie będziemy waszą jedyną ostoją.

czwartek, 2 kwietnia 2015

"Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" przemycone na gramatyce.


Lekcja
 http://wyborcza.pl/1,75968,17694841.html
Nie tylko na katechezie uczy się nietolerancji. "Wartości" płynące wprost z Radia Maryja przenikają do innych przedmiotów i podręczników. Nietolerancja czy pogarda dla inności przeczy wszelkim standardom. A mamy wiele przykładów na to, że szkoła utrwala stereotypy i buduje przepaści zamiast łączyć i integrować. Gdy przejrzymy podręczniki to wyłoni nam się obraz innego (czytaj gorszego lub złego). Inny to ten, który nie wierzy w Boga, inny, to taki, który nie pasuje do modelu rodziny: tata, mama i dzieci (najlepiej troje lub więcej), inny to taki, który został poczęty inaczej niż nakazuje Kościół  a teraz inny spędza po swojemu niedzielę ( tzn. grzeszy przeciw 3 przykazaniu). Gdyby zaniepokojony tata zajrzał do tego samego podręcznika ale następnej części dla klasy VI na stronę 77 - dopiero by się zdziwił. W słowniku pod hasłem zły można przeczytać: bezbożny, obok nikczemnego i podłego. Krzyczałam o tym w Sejmie na wysłuchaniu obywatelskim, próbowałam zainteresować Wyborczą dyskryminacją w polskich szkołach i przedszkolach ale kto by tam słuchał zwykłego rodzica, gdy presja Kościoła jest tak ogromna. Tak długo walczyliśmy o wolność słowa i oddaliśmy ją walkowerem od razu przy okrągłym stole.
Usłyszałam dziś w radiu:
 
Jak wskazuje prof. Samsonowicz, który 25 lat temu wprowadził lekcje religii do szkół, zawsze traktował to jako zadośćuczynienie dla Kościoła za jego postawę u schyłku PRL i gdyby miał jeszcze raz podjąć tę decyzję, zrobiłby to samo.

Jaką postawę? Za co my tak płacimy? Tłumaczyłam dziś dzieciom jak  w podziemiach walczyli poszczególni księża ale zawsze narażali się swoim zwierzchnikom. Opowiadałam na czym polegała popularność kazań księdza Jerzego Popiełuszko i jak obrywał od swojego zwierzchnika, bo wtrącał się do polityki? To oburzające, żeby odcinać kupony od takiej postawy: tchórzowskiej, konformistycznej.  Wtedy było modne: "Kościół się do polityki nie miesza" - nie to co teraz. Teraz już nic nie grozi.